Film „Zieja” z Sewerynem, Więcławkiem i Zamachowskim od 28 sierpnia w kinach

  • Telewizja
  • TVP
Autor: mbog

28 sierpnia do kin w całej Polsce wejdzie nowy film koprodukowany przez Telewizję Polską – „Zieja”. Produkcja ukazuje życie księdza Jana Ziei, duchownego, działacza społecznego, tłumacza, publicysty i pisarza religijnego.

Jest 1977 rok. Ksiądz Jan Zieja, współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników zostaje wezwany na przesłuchanie. Oficer służb bezpieczeństwa Grosicki nakłania go do współpracy. Ksiądz odmawia. Jednak Grosicki nie daje za wygraną. Rozpoczyna się rozmowa duchownego z funkcjonariuszem, która staje się podróżą po barwnym życiu księdza, opowieścią o najważniejszych wydarzeniach polskiej historii XX wieku.

W roli tytułowej występują Andrzej Seweryn oraz Mateusz Więcławek. Ponadto na ekranie widzowie zobaczą Zbigniewa Zamachowskiego, Sławomira Orzechowskiego oraz Jakuba Wieczorka. Film wyreżyserował Robert Gliński, za zdjęcia odpowiada Witold Płóciennik PSC, autorem scenariusza jest Wojciech Lepianka, a producentem Włodzimierz Niderhaus.

Zbigniew Zamachowski
W rolę oficera służb bezpieczeństwa wciela się Zbigniew Zamachowski – fot. Telewizja Polska

Film „Zieja” to koprodukcja Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych oraz Telewizji Polskiej, współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Miasto Lublin.

„Zieja” od 28 sierpnia w kinach. Film pierwotnie miał mieć swoją premierę 13 marca.

Kim był Jan Zieja?

Ksiądz Jan Zieja był naocznym świadkiem wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej 1939 roku, powstania warszawskiego, a także początków Komitetu Obrony Robotników (KOR). Był nie tylko ich świadkiem, ale miał na te wydarzenia wpływ. Pełnił posługę duszpasterską jako kapelan wojskowy podczas wojny polsko-bolszewickiej, a także jako kapelan Szarych Szeregów i Armii Krajowej w czasie II wojny światowej. W kazaniach głosił, że nie można zabijać nikogo, nawet wrogów, bo to zbrodnia. Chciano go nawet rozstrzelać za dezercję i defetyzm.

Gdy w latach dwudziestych XX wieku pochował samobójczynię na katolickim cmentarzu, stanął za to przed sądem biskupim. W roku 1926, ignorując istnienie granic państwowych, wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu bez paszportu. Dwadzieścia lat później włączył do swojej rady parafialnej kobietę. Było to zabronione i ponownie otrzymał naganę od biskupa.