Prawdopodobnie mecz o mistrzostwo Polski, półfinał Ligi Mistrzów, Revierderby

  • Sportlight
Autor: rafs

Piątek, weekendu początek, to i Sportlight. Tym razem piłka nożna nie będzie już brać jeńców – do końca sezonów jest naprawdę niewiele czasu.

Bundesliga – Revierderby

Borussia Dortmund vs Schalke 04 Gelsenkirchen (sobota, 15:25 w Eleven Sports 2, studio o godzinie 15:00 oraz po meczu)

fot. Reuters

Mecz, który jest bardzo ważny dla Borussi w kontekście walki o mistrzostwo Niemiec z Bayernem. Tym razem Revierderby ma niezwykle specjalny charakter z tego właśnie powodu. Borussia ma jeden punkt straty do Bayernu i ich potknięcie w tej kolejce byłoby na rękę drużynie z Monachium. Oczywiście zakładając, że Borussia mecz derbowy z Schalke wygra, a to może nie być take pewne. Szczególnie, że Schalke walczy o utrzymanie w Bundeslidze. Ma sześć punktów przewagi nad Stuttgartem, czyli miejscem barażowym. Niby to jest pewna przewaga, ale remis albo triumf w tym meczu zdecydowanie upewniłby ich sytuację, jeżeli chodzi o utrzymanie w Bundeslidze. Straszna historia się z nimi zadziała, bo przecież w zeszłym sezonie byli wicemistrzami kraju! To jest na pewno katastrofalne dla fanów drużyny z Gelsenkirchen. Katastrofalnym dla fanów Borussi może być w tym meczu remis i porażka. Dlatego BVB ten mecz musi wygrać za wszelką cenę. Nawet wygrana w 90. minucie, czy po samobóju będzie dla nich dobrze smakować, bo będą nadal w walce o mistrzostwo. A Bayern z ważniejszych spotkań ma jeszcze mecz w przedostatniej kolejce z RB Lipsk. W Niemczech jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte.

Ekstraklasa

Lechia Gdańsk vs Legia Warszawa (sobota, 20:30 w Canal+ Sport, TVP 1 i TVP Sport, studio 19:30 w TVP Sport, 20:00 w C+ Sport)

fot. Agencja Gazeta/Bartosz Bańka

Jest to prawdopodobnie mecz o mistrzostwo Polski. No, chyba że mecz skończy się remisem, to wtedy walka jeszcze trochę potrwa! Bezpośrednie starcie lidera i wicelidera ligowej tabeli, nie dzieli ich żaden punkt, gdyż mają tę samą ich liczbę. Jednak Lechia jest wyżej w tabeli dzięki bilansowi bramek.

Lechia w ostatnią środę rozegrała najbardziej szalony mecz tego sezonu. Pierwsza połowa tamtej gry na to nie wskazywała. Wolne tempo i brak bramek zwiastowało nudne show i, być może, jakąś przypadkową bramkę. Tymczasem zobaczyliśmy kanonadę! Biało-Zieloni wygrali wtedy 4:3 na wyjeździe z Pogonią Szczecin, hat-trick Sobiecha, gol Michalaka. A Pogoń to dwa gole Kozulja i Walukiewicz z jednym trafieniem. To było szalone starcie, Lechia raz znajdowała się w piekle, by potem wrócić do nieba i znowu spaść do piekła, by następnie wrócić do nieba. To samo przeżywali fani Pogoni, choć bardziej chyba fani Lechii przeżyli tę walkę do końca o trzy punkty, które były cenne w walce o końcowy triumf.

Przysługę sprawili im piłkarze Legii, którzy w meczu o 20:30 przegrali dość niespodziewanie z Lechem Poznań na ich terenie 0:1, a triumf im dał Filip Marchwiński, 17-letni podopieczny „Kolejorza”. Legia zagrała średni mecz, jak na obrońcę i pretendenta do tytułu.

Ten mecz warto zobaczyć, bo być może zobaczymy triumf decydujący o mistrzostwie. Parę lat temu tak było, gdy Legia wygrała mecz z Lechem w 31. kolejce. Ale nasza liga lubi nieprzewidywalność. Choć może tym razem ta nieprzewidywalność nie ukaże swojego oblicza.

Liga Mistrzów

FC Barcelona vs Liverpool FC (środa, 21:00 w Polsacie Sport Premium 1, TVP 1 i TVP Sport, skróty po meczu w TVP Sport i TVP 1)

fot: Carl Recine/Reuters

Liverpool w finale drugi rok z rzędu, czy Barca po czterech latach przerwy? Dla tej drugiej drużyny to byłoby znakomite uzupełnienie i tak fenomenalnego sezonu. Liga wygrana, puchar pewnie też, a Liga Mistrzów mogłaby dać im potrójną koronę. Fenomenalny Leo Messi, który znowu czaruje, strzela wolne jak karne, gra kolejny sezon życia. Triumf w Lidze Mistrzów byłby znakomitym uzupełnieniem.

Jest też Liverpool. Wyobraźcie sobie, że jeżeli wygrają oni wszystkie mecze do końca sezonu Premier League, a ich rywal – Manchester City również pokona wszystkich przeciwników, to podopieczni Jürgena Klopppa przegrają walkę o mistrzostwo Anglii jednym jedynym punktem. Stosunek wyniesie 98-97 pkt na rzecz Manchesteru City. To będzie bardzo boleć fanów The Reds tak samo, jak „Slippy G.” Gerrarda w 2014, gol Demby Ba z Chelsea i zaprzepaszczenie szansy na mistrzostwo. Tym razem, jeżeli tendencja się utrzyma, przegrają mistrzostwo jednym, w tamtym sezonie dwoma punktami. Choć dopóki piłka w grze…

W każdym razie, mecz w Lidze Mistrzów Barcelony z Liverpoolem nie ma faworyta. Oba zespoły grają znakomite sezony i dla każdego z nich awans do finału Ligi Mistrzów, a nawet triumf może być mocną pieczęcią. Liverpool będzie celował w bramki na wyjeździe, bo te są nieraz kluczowe w drugim meczu w walce o awans do następnej fazy rozgrywek. A tym razem następną fazą jest finał.